poniedziałek, 29 czerwca 2015

Gdy jest się "wyssanym"

Dosyć ciężki temat, który ciężko jest zrozumieć nawet osobie, która w takim stanie się znajduje. Jest to takie coś, że chce się wykrzyczeć co siedzi w tobie, ale samemu się nie wie co tak na prawdę chce się wykrzyczeć. Jest się tak jakby zawieszonym w powietrzu. Za takim uczuciem idzie bezsilność. Połączenie tego jest okropnym uczuciem. Chce się zmienić pewne rzeczy, żeby wyjść do stanu spokojnego życia, ale takie 'wyssanie' bardzo utrudnia wyjście z tego miejsca. Szuka się rozwiązania, po czym po chwili, człowiek zaczyna mieć do wątpliwości czy dane rozwiązanie jest dobre. W pewnym momencie, następuje takie przełamanie (albo można to określić dramatyczna próba ratunku), gdzie próbuje się różnych rozwiązań, jednak okazują się być złe. Wtedy rodzi pewna odmiana bezsilności, którą można właśnie delikatnie podciągnąć pod to ''wyssanie". Zastanawianie się: jak wyjść z tego punktu? Jak znaleźć rozwiązanie by było dobrze? itp. Pytań w głowie rodzi się pełno. Najgorzej to zacząć szukać odpowiedzi na każde z tych pytań, gdyż zaczynamy się zagłębiać coraz bardziej w ten stan. Nie mogę powiedzieć, że jest źle odpowiadać na te pytania i nie mówię by na nie nie odpowiadać. Mam na myśli, że trzeba ograniczyć się do najbardziej podstawowych pytań i nie szukać odpowiedzi na pytania, które od nich się wyłonią. Jednak trzeba być przygotowanym, że jeżeli chcemy wyjść z tego stanu, będziemy musieli dokonać wielu zmian w sobie, niektórych łatwych, niektórych bardzo trudnych, jednak musimy do nich dążyć. Grunt to znaleźć te zmiany, jednak od tego właśnie służę same te podstawowe pytania. Dalsze też nas mogą zmienić, ale najczęściej nie w tą stronę, będziemy chcieli i zmienimy się na jeszcze gorsze. Jeżeli sprawa dotyczy drugiej osoby, która jest dla nas bardzo ważna (a nawet najważniejsza), to ważne jest, żeby mimo tych trudności, zacząć rozmawiać z tą osobą. Sam przyznam się, że nie umiałem, To jest bardzo ciężko. Czasami to właśnie "wyssanie" blokuje nas, Chcielibyśmy się wygadać, powiedzieć co się dzieję, ale sami nie wiemy co powiedzieć. Czyli jest ta sytuacja, o której mówiłem na początku. Wisimy w powietrzu. Jednak musimy się przełamać. Nie raz potrzeba do tego bardzo ciężkiego impulsu, jak jakieś wydarzenie czy kłótnia. Ale to nam pokazuje, że jest to wyjście z sytuacji. W tym momencie wsparcie drugiej osoby jest potrzebne. Po trochu zaczynamy się tak jakby odradzać. Jednak to jest bardzo długa droga. Całości tej odmiany bezsilności pozbędziemy się, gdy dokonamy w sobie zmian, ciężkich zmian.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz