czwartek, 20 listopada 2014

Zmiany

Jakby na ten świat nie patrzeć, pod jaką perspektywą, z której chce się strony to tak czy siak wszystko się zmienia. Ma to swoje plusy i minusy. Jedni ze zmian się cieszą, drudzy ich unikają. Każdy to ocenia to na swój własny sposób. Oczywiście logiczne jest to, że najlepszą są te zmiany, które chcemy lub pragniemy. Dają nam satysfakcję, bądź radość. Lecz co ze zmianami na które nie czekaliśmy albo których nie chcieliśmy? Jeżeli nastąpiły one w pełni to raczej nie mamy nic do gadania i musimy im się poddać, bo nie uda nam się za nic wrócić do tego co było przed tymi zmianami. Jednak jeżeli jeszcze nie są w pełni dokonane to czujemy sie jakbysmy byli wyrwani ze swojego dotychczasowego zycia i zostali wrzuceni gdzies gdzie nie potrafimy sie odnalesc. chcemy z tym walczyc ale nie zawsze sie da. chcemy sie z tego wyrwac, mamy ochote krzyczec, czasem nawet kogos pobic. W sumie uczucie w tym stanie jest bardzo podobne do uczuć przy pełnym dokonaniu się niechcianych zmian. Tylko podobne i to na pierwszy rzut oka. Bo gdyby się zagłębić w to dalej to uczucie jest najgorsze od wszystkich jakie są. Chcemy wywołać zmianę na siłę. Zmianę, która nas z tego wyciągnie i jednoczenie nam pomoże, lecz jest ona również zmianą dla stanu naturalnego. I tutaj rodzi się kolejne pytanie. Dlaczego nie wrócić do stanu naturalnego, pierwotnego? Otóż, skoro jesteśmy w tym stanie "półzmian" to coś nas do tego musiało skłonić. Omówię na przykładzie pewnej osoby, a dokładnie uczuć tej osoby. Jest to chłopak. Zakochał się on w dziewczynie, która niestety, ale bardzo go szanuje i lubi, ale jest dla niej tylko przyjacielem. I co teraz? Chłopak nie chciał takiej zmiany jednak ona nie przeszła w pełni. Ani jej nie potrafi porzucić, ani ona jego pokochać. Czyli siedzi w tym stanie "półzmiany". Zmienić się do stanu pierwotnego nie może, gdyż nie może przestać jej kochać. Co w takim razie mu zostaje? Kolejna niechciana przymusowa zmiana. Na tym przypadku jest to pogodzenie się z tym, że jest przyjacielem kochając ją cały czas. Na tym przykładzie chciałem pokazać, że stan ten jest okropny. Czyli jak ogólnie ocenić zmiany? Są one dobre? Czy złe? A może po prostu zwyczajnie ich się boimy lub oczekujemy w niecierpliwości? Nie można określić ogólnie tego tematu. Jest on bardzo indywidualny. Każdy powinien zadać sobie te pytania i zastanowić się nad tym samemu. Ja osobiście jestem neutralny do zmian. Powinny być, lecz nie powinien być ich nadmiar.

Szczególnie podziękowania dla Ani za wspólne rozmyślanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz